Opowiadania,  Osobiste

Najlepszy prezent

Czasami ludzie zadają nam trochę dziwne lub nieco niewygodne pytania. Pewnie nie raz ktoś zapytał Cię drogi czytelniku o najlepsze miejsce, które odwiedziłeś w swoim życiu i być może w przyszłości ktoś inny zapyta Cię, jaki był ulubiony prezent otrzymany przez ciebie? Tak samo było ze mną.

Zazwyczaj, gdy ktoś pyta nas o najlepszy prezent, niejako z automatu przychodzą nam na myśl prezenty świąteczne lub urodzinowe. Ze mną było nieco inaczej. Ale…przejdę do rzeczy.

W zeszłym miesiącu niespodziewanie spotkałem Artura, kolegę z lat szkolnych. Nie widzieliśmy się przeszło 10 lat, dlatego niemal od razu postanowiliśmy spotkać się ponownie na kolacji i porozmawiać. Rozmowa toczyła się o wszystkim i o niczym, jak to bywa w takich sytuacjach. W pewnym momencie Artur zapytał mnie właśnie o najlepszy prezent jaki dostałem w moim życiu. Przez krótką chwilę siedziałem cicho i zastanawiałem się, jak Artur zareaguje na to, co chcę mu powiedzieć, gdyż pytanie to było dla mnie bardzo, ale to bardzo osobiste.
– Jak wiesz, bo wspominałem ci o tym wcześniej -powiedziałem, kiedy zaczynałem swoją historię – w zeszłym roku spędziłem około półtora miesiąca w szpitalu. Miałem operację. Na początku była to prosta operacja. Obudziłem się z narkozy bez kłopotu i szybko nabierałem sił. Problemy pojawiły się dwa dni później. Moja żona zauważyła, że zaczynam mówić niespójnie. Dzień później znów byłem na sali operacyjnej. Sepsa ogarnęła moje ciało. Wiesz, że zawsze byłem silny – powiedziałem do Artura. Niestety wtedy czułem się bardzo słaby. Moje ciało i mózg walczyły z chorobą. Przez cały ten czas prosiłem Boga o pomoc. Nie jestem, a przynajmniej nie uważam się za osobę bardzo głęboko wierzącą, czy też zaangażowaną religijnie. Mimo tego gdzieś głęboko wewnątrz mnie tkwiła zawsze potrzeba kontaktu z Bogiem. Właśnie dlatego, w tych, jakże ciężkich dla mnie, bliskich śmierci chwilach, zwracałem swoją myśl ku Niemu. Trzy razy czułem, że jestem na granicy życia i śmierci i trzy razy prosiłem o siłę by zwalczyć infekcję. Za czwartym razem tej woli życia mi zabrakło. Zwróciłem się w myślach ku Bogu jeszcze raz. Oddałem mu swoje życie i poprosiłem by zrobił z nim co uważa za stosowne. Po chwili poczułem, że moje ciało znalazło się w bliżej nieokreślonym, całkowicie pozbawionym czasu i światła miejscu. Instynktownie czułem, miałem wrażenie, że moje ciało zmienia swoją formę z małej komórki, jakby ameby do bliżej nieokreślonej wielkiej formy. Trwałem w zawieszeniu, gdzie czas nie istniał, gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, w pełni oddając się decyzji Boga. W końcu usłyszałem tam pełen mocy Głos, który powiedział tylko dwa słowa: WIĘC ŻYJ. Otworzyłem oczy i zacząłem wracać do zdrowia. Niedługo potem wróciłem do domu. Bóg dał mi moc wyzdrowienia. Bóg dał mi nowe życie. Moim zdaniem jest to najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymałem w życiu -powiedziałam do kolegi.

Artur siedział chwilę zadumany, by po chwili podziękować mi za podzielenie się z nim tą piękną chwilą z mego życia.
Niestety nasz czas na wspólną kolację dobiegł końca i musieliśmy się pożegnać. Cieszyłem się jednak, że mogłem Arturowi, a teraz także Tobie drogi gościu na moim blogu, opowiedzieć, jak wielka jest dobroć Boga, której osobiście doświadczyłem.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

enfrdepl