
Czas chemioterapii czyli uparcie ku życiu.
Wiele nieszczęść spada na sprawiedliwego; lecz ze wszystkich Pan go wybawia.
Psalm 34,20
Myślę, że w końcu nadszedł czas, by napisać coś więcej o okresie chemioterapii. Zaczęła się około dwa miesiące po pierwszej operacji, w czerwcu 2018 roku. Początki wydawały się ok. Potem zmieniłem zdanie. Przez ciało, a w szczególności przez dłonie i palce, przechodziły fale horrendalnego bólu gdy chemia paliła mi końcówki nerwów. Cokolwiek metalowego dotknąłem, ból rozrywał całe ciało. Lodówka stała się niedostępna, więc przynajmniej nie groziło mi, że przytyję, bo ze stresu zacznę zbyt dużo jeść. 😉 Moja skóra, szczególnie na twarzy i szyi, była wiecznie bardzo sucha, względnie popuchnięta. Moja partnerka robiła mi okłady z ogórków, by mi ulżyć. Stosowałem też maści ze sterydami. Było mi ciągle zimno. Dlatego mimo pięknej słonecznej pogody mieliśmy włączone kaloryfery i temperaturę w domu 25 °. Co próbowałem zjeść , to wymiotowałem. Przyjaciółka postanowiła nam pomóc i wysłała nam sokowirówkę. Stało się tak dlatego, że razem z moją partnerką doszły do wniosku, że to jedyna metoda, by moje ciało przyjęło jakiekolwiek pożywienie.
Ja, człowiek żyjący mięsem, sosami, ziemniakami, kebabami i kawą miałem pić soki. Czyste szaleństwo!!! Co ja się nabuntowałem, nazłościłem, nakrzyczałem na moją, o dziwo ociekającą wtedy cierpliwością i wciąż upartą pod tym względem, czyli picia przeze mnie soków, dziewczynę. Powoli zacząłem pić soki owocowe. Z warzywnymi było gorzej. Nie smakowały mi nic a nic i zaczynałem moją karierę z nimi od ćwiartki kubeczka. Prawdą jest jednakże, że najprawdopodobniej te soki uratowały mi wtedy życie, pomogły przetrwać ten okropny czas chemii. Moje wyniki się poprawiły. Włosy wypadły tylko odrobinę i miałem siły na wycieczki po UK, o których wspominałem wcześniej. Po każdej sesji w szpitalu, gdy dostawałem wlew dożylny, miałem kilka dni jakby wyjętych z życiorysu. W między czasie brałem przez tydzień tabletki z chemią. Potem przez dwa tygodnie poprawiało mi się. Wtedy, gdy tylko pogoda na to pozwalała, wychodziliśmy na dwór choć na krótki spacer lub wyjeżdżaliśmy, aby dać sobie moment wytchnienia i radości z otaczającego nas piękna przyrody. Musiałem przy tym niestety bardzo uważać na słońce. Ze względu na chemię w moim ciele nie mogłem wystawiać skóry na promienie słoneczne. W początkowym okresie wychodziliśmy z domu na spacer jedynie popołudniami, gdy słońce było niżej , a i tak miałem ze sobą jasną parasolkę mojej partnerki, co zresztą widać na jednym ze zdjęć. Wyglądało to trochę komicznie, ale spełniało swoje zadanie, a to było dla mnie wówczas najważniejsze. Dopiero później kupiłem sobie kapelusz, który też zapewne będzie na niejednym zdjęciu. W między czasie używałem także kapelusz mojej partnerki. 🙂
Każde z nas potrzebowało tych chwil, by się nie poddać, by naładować akumulatory. Dla mnie to były ważne chwile jeszcze z innych powodów. Wciąż nie było wiadomo jak, chemioterapia poradzi sobie z moim rakiem złośliwym. Potrzebowałem więc otoczenia, które mnie wyciszy i pozwoli z nową nadzieją patrzeć na kolejne ciężkie dni. Tym otoczeniem było morze, gdzie szum morskich fal mnie wyciszał i ogrody, w których piękno roślin dawało nadzieję na lepsze jutro. Mimo bardzo ciężkich momentów wciąż podnosiłem się i nie pozwalałem sobie upaść, zwątpić, poddać się chorobie. Tego właśnie życzę każdemu, kto popada w chorobę- by się nie poddawał, choćby nie wiem jak ciężka wydawałaby się sytuacja. Głowa do góry. Jak to napisałem w tytule : czas chemioterapii – czyli uparcie dążcie do życia. Nie poddawajcie się nigdy. Pozdrawiam. 🙂
Polecam też :
Przykra niespodzianka
Co wynikło z bólu
Pierwsze kroki
a także:
Renata i Zbyszek
Najlepszy prezent
Zapraszam Cię również do zerknięcia na stronę :
Elutek


Zobacz również

Przykra niespodzianka od życia
17 kwietnia 2023
Początek czyli co wynikło z bólu brzucha.
26 maja 2022